Przytulny domek Sinobrodego.


(o 'Tales of Mystery and the Macabre', Elizabeth Gaskell, Wordsworth Editions 2008)

Zacznę od słowa ostrzeżenia: poniżej piszę o 'The Old Nurse's Tale', 'The Squire's Tale' i 'The Ghost in the Garden Room' z tomu 'Tales of Mystery and the Macabre' Elizabeth Gaskell. Opuściłam opowiadanie 'The Grey Lady', które tak naprawdę najlepiej wciela w życie motyw Sinobrodego. Mimo to, postanowiłam nie zmieniać tytułu wpisu. Dlaczego? Postaram się wyjaśnić.

Jakie są wybrane przeze mnie opowiadania, a przede wszystkim: dlaczego tak bardzo je lubię? Powstały w połowie XIX wieku i, na pozór, nie postarzały się dobrze. Wiktoriańskie moralizatorstwo, staroświecki język i, co najgorsze, dziwnie mało efektowny sposób prowadzenia fabuły. No, bo wyobraźcie sobie współcześnie napisaną historię o groźnym bandycie, ukrywającym się wśród poczciwych, acz nie grzeszących rozumem ziemian i ani jednego pościgu, czy choćby pojedynku...! Przynajmniej nie na pierwszym planie.

Otóż to, w opowiadaniach Gaskell to, co najważniejsze, często zaczyna się dziać jakby na dalszym planie, oddzielonym przez czas lub przestrzeń od głównych wydarzeń. A na pierwszym planie na pozór: sielanka. Czytamy, na przykład, o życiu młodej służącej, Hester, poświęcającej się opiece nad dziećmi ze szlacheckiego rodu. Hester jest szczególnie oddana jednej ze swoich podopiecznych, a przy tym bardzo szczęśliwa i zadowolona ze swojego losu. To wszystko aż do momentu... ('The Old Nurse's Tale')

Albo inaczej: życie bohaterów kolejnego utworu toczy się wokół polowań, przyjęć i wizyt. Co prawda, od czasu do czasu czyjaś córka ucieknie z domu, albo kogoś obrabują, ale przecież nie można o to winić nikogo z sąsiadów. Aż tu pewnego wieczoru... ('The Squire's Tale')

Jeszcze inaczej: państwo Huntroyd od lat żyją skromnie, lecz szczęśliwie, pracując na farmie i wychowując dzieci. Jednak ich syn Benjamin, już jako dorosły człowiek nie potrafi znaleźć sobie miejsca i w końcu decyduje się na emigrację. Przez długi czas nie daje znaku życia. Najbliżsi powoli i z bólem zaczynają akceptować fakt, że już go nie zobaczą. Pewnego wieczoru rodzina wspólnie odmawia pacierz i wtedy... ('The Ghost...')

Pamiętam, jak pierwszy raz czytałam teksty Gaskell. Bazując na swojej wiedzy o tej autorce, z początku miałam wrażenie, że zaraz poczytam sobie o przyjemnym, uporządkowanym świecie, który rządzi się jasnymi, przestrzeganymi przez wszystkich regułami. I tak sobie powoli czytałam, poziewując od czasu do czasu i niemal zapadając w drzemkę... aż w końcu obudził mnie zimny dreszcz. W pięknym domu nie brak mrocznych zakamarków. Zasad rządzącym życiem rodziny albo społeczności nie da się z takiego czy innego powodu, przestrzegać, ich złamanie zostaje w okrutny sposób ukarane, a Gaskell niepostrzeżenie, w niezwykle kunsztowny sposób przekracza granicę między narrację obyczajową, a horrorem, czy raczej opowieścią niesamowitą – i nie sposób się nudzić w trakcie lektury.

No właśnie, trochę jak w domu Sinobrodego. Zawsze miałam wrażenie, że jego ostatnia małżonka trochę się nudziła w pięknych komnatach, aż do momentu, gdy znalazła te obcięte głowy...

I mam nadzieję, że ta ostatnia wizja zachęci wszystkich do przeczytania opowiadań pani Gaskell.



Komentarze

Popularne posty