Chata za wsią wg Prusa.

Już nie pamiętam, kiedy pierwszy raz przeczytałam „Omyłkę”, jedno z opowiadań Bolesława Prusa. W mojej opinii, to jeden z jego najważniejszych tekstów, świetnie napisany – i boleśnie aktualny.

Wszystko zaczyna się sielankowo. Mały Antoś żyje w wiejskim dworku, otoczony czułą opieką mamy i niani. Ojciec chłopca od dawna nie żyje, starszy brat Władek, studiuje w odległym mieście, ale Antoś nie odczuwa żadnych braków i nie tęskni za liczniejszą rodziną. Jego emocjonalne potrzeby zaspokaja matka, która poza tym jest autorytetem nie tylko dla syna - jej dom to centrum spotkań lokalnej inteligencji. Wchodzimy w zabawny małomiasteczkowy świat, pełen ekscentrycznych lecz nieszkodliwych figur: jest tu i proboszcz i burmistrz wraz z małżonką, pan Dobrzański, korepetytor Antosia oraz bożyszcze prowincjonalnych panien: pan kasjer, w każdej chwili gotowy do bohaterskich, choć niesprecyzowanych, czynów...

Matka Antosia darzy też swoją opieką i zainteresowaniem wszystkich mieszkańców pobliskiego miasteczka, którzy potrzebują pomocy. Jest tylko jedno miejsce, gdzie nie sięga jej zbawienny wpływ: stara chata, „domek czarownicy” , „potwora”oddalony od wszystkich okolicznych zabudowań. Ot, zagwozdka dla Antosia – czy matka nigdy tam nie bywa, bo żadnemu z mieszkańców tajemniczego domu w niczym nie trzeba pomagać? I dlaczego na drzwiach „starego człowieka” ktoś wypisuje niezrozumiałe – dla dziecka – słowa?
Dążymy, razem z małym bohaterem, do rozwiązania tej zagadki. Antoś to kawał niezłego chuligana: gdy coś mu się nie spodoba, potrafi uderzyć albo kopnąć niańkę, dla rozrywki skrada się z drewnianym pałaszem koło domu „potwora” a jego główna życiowa ambicja, to uniknięcie odrabiania lekcji i nauki w ogóle. By osiągnąć ten ostatni cel, jest gotów na wiele, mógłby nawet... pójść na wojnę!

No właśnie. Wojna i inne poważne sprawy. Nadchodzi taka chwila, w której czytelnik, niejako ukołysany lekturą pozornie pogodnych, rodzajowych scenek nagle otrząsa się i budzi, uświadamiając sobie, o czym tak naprawdę pisał Prus, czyniąc swojego głównego bohatera i po części narratora dzieckiem, nie do końca świadomym i nie umiejącym zinterpretować otaczającej go rzeczywistości. Otaczające chłopca wydarzenia są dla niego - do pewnego momentu - po prostu dziwne, niezrozumiałe, choć ciekawe. My, którzy znamy historię, niestety widzimy jaśniej. Ten tajemniczy, trzygłowy wąż, zbliżający się nocą do miasta, to armia powstańcza i zwalczające ją wojska zaborców. Matka Antosia, od dawna zaniepokojona, ma powód do płaczu – jej starszy syn przyłączył się do powstania i zaginął podczas walk. Nauczyciel, pan Dobrzański, wdaje się w zagadkowe sprzeczki z burmistrzem – kłócą się o to, czy powstańcy mogą liczyć na pomoc Francji. Główny okoliczny dandys, pan kasjer, jeszcze niedawno wyżywał się, śpiewając patriotyczne pieśni, ale teraz jakoś nie spieszy się z dołączeniem do walk. Prześladują go więc wszystkie dawne wielbicielki, wysyłając mu na przemian kądziel i zajęczą skórkę – symbole tchórzostwa. Niestety, ofiara tych żartów wkrótce przestanie być śmieszna...
Znalezione obrazy dla zapytania prus omyłka image

Okoliczna ludność już od miesięcy była w toku przygotowań do powstania styczniowego, czego oczywiście Prus nie mógł wyraźnie zaznaczyć, pisząc „Omyłkę”. Stąd wszystkie tajemnice i niezrozumiałe – dla Antosia – zachowania pozostałych postaci. Człowiek z odległego domu nie jest „potworem”, ani kimś kogo „Bóg przeklął”, ale ciąży na nim straszne pomówienie. Tym straszniejsze, zważywszy na okoliczności i na to, że żyje on, otoczony przez ludzi, ogarniętych patriotycznym zapałem, którego nie potrafią – lub nie mają odwagi – wyładować w konstruktywny sposób. Nic dziwnego, że jego losy muszą skończyć się tragicznie...

Nie chcąc zdradzić puenty, powiem tylko tyle: do dziś pamiętam, jaki gniew czułam, czytając rozmowę między „starym człowiekiem”, a panem Dobrzańskim, jak się okazało, jego dawnym przyjacielem! I jaki gniew czułam, dowiedziawszy się, o co go oskarżano, a przede wszystkim - dlaczego...


I na koniec odpowiadam na pytanie, które zwykle sobie zadaję, czytając tzw klasykę: czy to się da czytać: to trzeba czytać

Komentarze

Popularne posty