Łąka, lipa i śmierć.



Przed kilku laty dowiedziałam się, że książki Astrid Lindgren, jednej z moich ulubionych pisarek, są ostro krytykowane.

Oświeciła mnie jedna z amerykańskich blogerek, recenzująca literaturę dla młodzieży, m.in. „Braci Lwie Serce” Lindgren. Blogerka ta, nazwijmy ją Rachel, uznała, iż „Bracia...” - historia przygód dwóch chłopców w krainie poza życiem i śmiercią - to ni mniej, ni więcej, gloryfikacja samobójstwa. Nie dam głowy, że dokładnie cytuję, ale chodziło właśnie o to. Dzieci i młodzież, trzymajcie się z dala!

Mocne, pomyślałam sobie. Poczciwa lektura szkolna (chyba w piątej klasie) gloryfikacją samobójstwa. Muszę jeszcze raz przeczytać „Braci...”. W swoim czasie podobała mi się ta powieść i nawet nie przypuszczałam, jak szkodliwie mogłaby się ona odbić na mojej kruchej psychice.

Czas leciał, do „Braci...” na razie nie wróciłam, ale niedawno natrafiłam na kolejną książkę Lindgren: „Południowa łąka i inne opowiadania” (Nasza Księgarnia, 2009). Od razu przyszła mi na myśl Rachel i jej opinie. Dopiero tu by miała używanie!

No bo tak: tytułowa Łąka...” to opowieść o bracie i siostrze pozbawionych rodziców, żyjących w biedzie, zmuszanych do ciężkiej pracy, ich załamanie psychiczne pogłębia się i powoduje odcięcie się dzieci od świata, na końcu... samobójstwo?

Gra moja lipa, śpiewa mój słowik?”: jeszcze gorzej – śmierć rodziców, nędza, mała Malin żyje z żebraniny, choroba psychiczna, a potem... znowu samobójstwo? Albo chociaż tragiczne zaginięcie.

Dwa dwa dwa”: ostatecznie się broni, powiedziałaby Rachel. Opowiadanie to najlepiej sprawdza się jako klasyczna baśń, w której rodzinna miłość triumfuje nad złą magią, ale i tam dużo mroku i smutku. Na samym początku wilk zabija wszystkie owieczki z wioski, w której mieszkała Stina Maria. Zostaliście ostrzeżeni.

Paź Nils z Dąbrowy”: to już w ogóle nie wiadomo co, ale także o śmierci, a jak dobrze pogrzebać, znajdzie się i choroba psychiczna. A w każdym razie utrata pamięci. Ratujmy nasze dzieci!

A taki niby z tej Lindgren klasyk, pomyślałam sobie. Że też jej nie zamknęli w porę.

Znalezione obrazy dla zapytania astrid lindgren



Oczywiście prawda jest taka, że powyższa interpretacja opowiadań z „Południowej łąki...” to tylko jedna z wielu możliwych interpretacji (taka po kieliszku wódki, ale cóż...). Ja odczytałam je inaczej, jako opowieści o dzieciach znajdujących w sobie wewnętrzne rezerwy, pozwalające im na nieuleganie niszczącym wpływom otaczającego świata. I nie, nie da się ukryć niteczki smutku przewijającej się przez ich szczęśliwe (czy szczęśliwe?) zakończenia.

Pozostaje pytanie: dla kogo właściwie pisano „Południową łąkę”? Czy faktycznie nie można jej uznać za lekturę stosowną dla dzieci?

Niektórzy uważają tą książeczkę za kontrowersyjną i może coś w tym jest, ze względu na interpretacyjną dwuznaczność tekstów. Życie bardzo młodych bohaterów jest tak przytłaczająco ciężkie, że trudno uwierzyć w możliwość ucieczki, nawet do krainy baśni. Czy to rzeczywiście takie niestrawne dla dzieci i młodzieży?

Albo jeszcze inaczej: „dzisiejsza młodzież” nie przejmie się losem np. Mattiasa i Anny z tytułowego opowiadania, bo mowa tu o dzieciach, które marzą o pójściu do szkoły, gdyż to oznacza wypoczynek od harówki przy gospodarstwie. Bardziej egzotyczni dla „młodzieży” niż wampiry! Trudno powiedzieć.


Południowa łąka...” to lektura raczej dla miłośników „Braci Lwie Serce” czy „Mio, mój Mio” niż, dajmy na to, „Dzieci z Bullerbyn”. Zdecydowanie uważam ją za wartą przeczytania. Ale ja jestem już stara... 

Komentarze

Popularne posty